wtorek, 26 marca 2013

Czasem słońce, czasem deszcz.

III trymestr zaczął się już na dobre, co raz bliżej końca, coraz bliżej rozwiązania, coraz bliżej do przyjścia na świat naszego Maleństwa. A ja? Raz się śmieję, raz płaczę, raz siedzę cicho, za chwilę krzyczę na wszystko i na wszystkich, denerwuję się z byle powodu, klnąc przy tym niesamowicie, co mnie jeszcze bardziej drażni. Raz uważam, że jestem super, że jest wszystko w jak najlepszym porządku, a po chwili myślę że jestem beznadziejna, bo krzywo samochód zaparkowałam... I tak ciągle, góra-dół, góra-dół... i za każdym razem jak jestem na "dole" to płacze, ryczę... a za chwile denerwuję się że ryczę... i zrozum tu siebie kobieto!!???
Mam nadzieje, że to szybko minie, bo nerwy przecież w niczym mi nie pomogą...

2 komentarze:

  1. Nawet nie komentuję, bo dopiero co smarki wytarłam i łzy :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie chcę żeby to źle zabrzmiało ale trochę mnie to pocieszyło :D

    OdpowiedzUsuń