środa, 26 czerwca 2013

MIESIĄC!

Wczoraj minął dokładnie miesiąc od narodzin Nikoli.
Śpi coraz mniej- je coraz więcej :) Rośnie jak na drożdżach, pojawił się już drugi podbródek:

rączki i nóżki robią się coraz pulchniejsze, pojawiają się oponki na brzuszku. Wysoko podnosi główkę i utrzymuje przez ok.30-40sek, a czasami nawet dłużej.
Uwielbia się kąpać, wodzi wzrokiem za przedmiotami, uwielbia 'chodzić' na spacerki i już nie przesypia, a ogląda świat dookoła :)

Niestety na razie nie potrafię się zorganizować żeby częściej tutaj pisać ale obiecuję poprawę !! :)

Nikola 5 dni:


















Nikola 4 tygodnie :

wtorek, 11 czerwca 2013

Poród- nie dla każdej?

Powiem szczerze, że wolałabym zapomnieć o tym jak wyglądał mój poród. Można powiedzieć, że przeżyłam dwa porody- sn i cc. A zaczęło się tak:
Od 3:30 w nocy zaczęły się pojawiać skurcze, od 6:00-8:00 były regularne co 10 min, niestety później się rozregulowały, więc stwierdziłam, że to tylko przepowiadające i będę musiała poczekać jeszcze parę dni. Skurcze nie znikały, więc postanowiłam wziąć kąpiel- skurcze nie znikły ale też nie zrobiły się regularne więc dalej czekałam. Wyciągnęłam mojego A. na małe zakupy do galerii, miałam nadzieję, że tym przyspieszę poród. O 22:00 postanowiłam w końcu zadzwonić do mojej ginekolog; skurcze pojawiały się co 7,5,8,10 min. Powiedziała, żebyśmy się pakowali i jechali do szpitala. W tym momencie zaczęłam się na prawde bać i poryczałam się jak małe dziecko.. Na izbie przyjęć skurcze się wyciszyły i bałam się że nas odeślą do domu. Przyszedł lekarz, zbadał mnie- "szyjka miękka- przyjmiemy panią". Przebrałam się i poszliśmy na oddział. Dostaliśmy super sale- piłka, worek sako, drabinki, łazienka- wszystko nowe. Położna mnie zbadała i podłączyła pod KTG. Leżałam tak 1,5 godz- w końcu poprosiłam żeby mnie odłączyli, bo skurcze robiły się coraz mniej przyjemne, a były już regularne co 3 min. Poszłam pod prysznic, który złagodził bóle. Między skurczami skakałam sobie na piłce, a kiedy przychodził skurcz musiałam wstać i się o coś oprzeć. O godzinie 2:00 zaczęły się bardzo nieprzyjemne skurcze, zaciskałam zęby z bólu. O 2:30 odeszły mi wody, podłączyli KTG. Po 1,5 godz. poszłam pod prysznic. O 4 zaczęłam już krzyczeć z bólu- na leżąco skurczy nie da się wytrzymać. O 5 rozwarcie 4cm- dostałam znieczulenie zewnątrzoponowe- pomogło na 5-6 skurczy chociaż dalej były dość bolesne, za to krótsze. O 7 dostałam kolejną dawkę znieczulenia ale w zasadzie nic nie pomogło- krzyczałam wniebogłosy, aż przyszła do mnie położna i powiedziała, że nie mogę tak bardzo krzyczeć. Rozwarcie było na 5 cm ale dalej już nie postępowało, ponieważ główka dziecka była cały czas wysoko. Ze względu na małą ilość wód musiałam już cały czas leżeć pod ktg. Dostałam gaz- wdychałam go prawie bez przerwy, bo skurcze były co 3 min i trwały 2 min. Pozwolono mi iść na chwilę pod prysznic, trochę pomogło. Później znowu kazali mi leżeć pod ktg- traciłam już oddech podczas skurczy, nie byłam w stanie oddychać. O godz. 10 zaczęło spadać tętno dziecka, zapadła decyzja o cesarce- której bardzo nie chciałam, a z drugiej strony chciałam, żeby ten ból się skończył więc znowu płakałam jak bóbr... Przez wdychanie gazu słaniałam się już na nogach i nie byłam w stanie otworzyć oczu ale za żadne skarby nie chciałam go zostawić, bo to była jedyna rzecz, która osłabiała ból i nie pozwalała mi krzyczeć. Przed 12:00 zabrali mnie na salę operacyjną. Sam zabieg trwał krótko i sprawnie, dopiero na pooperacyjnej zaczęły się problemy. Macica nie chciała się obkurczać, dalej miałam bardzo silne skurcze, bardzo krwawiłam. Co chwile przychodzili lekarze, robili mi usg, ugniatali brzuch- horror- uczucie jakby mnie ktoś młotem walił po brzuchu, ryczałam i błagałam żeby mnie już nie dotykali. Podali mi wszystko co mogli przeciwbólowego, a i tak mało to dało:/ Chcieli zrobić mi łyżeczkowanie ale po paru godzinnej obserwacji okazało się, że macica jednak zaczęła się prawidłowo obkurczać. Na sali pooperacyjnej spędziłam 2 dni. Przez ten czas widziałam tylko raz Nikole. W poniedziałek popołudniu przenieśli mnie już na oddział i byłyśmy już razem cały czas. We wtorek podczas obchodu powiedziano mi, że możemy wyjść do domu, bo z dzieckiem wszystko OK, niestety po godzinie przyszedł lekarz i powiedział, że względu na moją duża anemię muszą mi przetoczyć 600ml krwi. Po przetoczeniu anemia dalej duża ale już mogli nas wypisać do domu.
Jestem szczęśliwa, gdy patrzę na tą słodką, małą istotkę, bardzo chciałabym żeby Nikola miała rodzeństwo ale musi minąć jeszcze dużo czasu żebym zdecydowała się na kolejną ciążę- po prostu bardzo się boję kolejnego porodu..

Na szczęście ta śliczna buźka pozwala mi pomału zapomnieć o całym bólu.

poniedziałek, 3 czerwca 2013

9 dni

Nikola jest z nami już 9 dni. Ale tyle wokół niej się dzieje, że mam wrażenie jakby była z nami co najmniej miesiąc.
Jaka jest?
Przede wszystkim spokojna:) I takim małym głodomorkiem.
Moja mleczarnia jeszcze się nie rozkręciła, przystawiam ją jak najczęściej, ssie 40min-1,5 godz ale nie zawsze się najada i musimy dokarmiać mm.
Lubi robić nam niespodzianki przy przewijaniu :D
Kąpiel- czasami jest cichutka i grzeczniutka, a czasami słychać ją w całym domu :)
W ciągu dnia śpi po 2-3 godziny, w nocy budzi się 2 razy więc daje nam się mniej więcej wyspać :)
Udaje jej się już podnieś główkę i utrzymać ok.2-3sek!!
Nazywam ją żabcią, bo strasznie merda nóżkami, czasami 5 min trwa ubieranie jej skarpetek :)
I twarz ma aniołeczka, często układa ustka w dziubek, a z jej grymasów często wychodzi uśmiech :)