Mała Justynka (czyt. ja) kiedy dostała pierwszą w życiu marchewkę pluła nią dalej niż widziała i na nic zdały się kolejne próby: marchewka była blee i już! I tak zostało mi do tej pory- marchewki nie lubię i nie polubię ( zresztą nie tylko jej, ja ogółem jestem warzywnym dziwakiem...).
A marchewka Nikoli smakowała i w ogóle nią nie pluła, pięknie jadła z łyżeczki i jak na pierwszy raz to nawet czysta była, poza tym, że przebrałam ją w "robocze" ubranko i opieluchowałam z każdej strony :)
Wniosek: Nikola wdała się w tatusia.. i nie tylko na płaszczyźnie żywieniowej ale i .. wagowej oraz wzrostowej, gdyż ja: 158cm, Artur: 188cm, Nikola ok.70cm( za tydz. idziemy na szczepienie to się dokładnie dowiemy) i ok.8,5 kg!! No ręce opadają! I to dosłownie! Ja od zawsze miałam problemy z kręgosłupem i nie jestem w stanie nosić jej zbyt długo... Czasami nawet trudno mi ją wziąć do odbicia. Mam nadzieję, że teraz zwolni trochę z przybieraniem masy odkąd zaczeliśmy wprowadzać stałe posiłki.
Nikola poznała już smak: marchewki, ziemniaka, dyni i jabłka i oczywiście wszystko jej smakowało z czego jestem niesamowicie dumna jak również z tego, że od ponad tygodnia Nikola sama potrafi się już przewrócić z brzuszka na plecy. Rozpływam się kiedy widzę jak słodko podnosi nóżki do góry potem przenosi je na lewą stronę i robi piękną przewrotkę! :) Nic tylko patrzeć jak zaraz zacznie siadać... bo ciągle się do tego wyrywa!
:) Moja Laura tez wcinal marchewki ze smakiem :) I tez koło 8,5 kg rozumiem Cie dobrze :)
OdpowiedzUsuń