Od dłuższego czasu myślałam nad tym postem. Mówić o mnie, o moim ciele po porodzie- rzecz bardzo trudna.
Zaczynając od początku. Przypomnę, że poród odbył się niestety przez cc.
RANA- dł. 15 cm (tak zmierzyłam specjalnie przed chwilą, żeby Wam o tym napisać:P) Od samego początku bardzo ładnie się goiła, nic się nie jadziło, z początku wydawało mi się, że mnie nie równo zszyto bo miejscami wystawało więcej skóry ale po paru miesiącach wszystko się ładnie wyrównało i rana wygląda już coraz lepiej. Cięcie było zrobione tak nisko, że tylko bardzo skąpa bielizna mogłaby ją odsłonić. Przez 1 miesiąc unikałam kichania, bo ból przy tej czynności był niesamowity. Czasami też coś mnie zakuło w miejscu rany i teraz też się to zdarza lecz zdecydowanie rzadziej.
POŁÓG- starałam się jak najszybciej wrócić do formy po cc, moim zdaniem szybko zaczęłam chodzić wyprostowana. Krwawienie trwało u mnie ok.4 tyg. Spodziewałam się morza czerwonego ale było o wiele mniej obficie i wystarczały zwykłe, cienkie podpaski.
WAGA- ehhh... zdobędę się na odwagę i powiem: przytyłam 25 kg :/ Nie- nie obżerałam się, wiadomo miałam czasami ochotę na słodycze ale bez przesady... obiady jadłam nawet mniejsze niż przed ciąża, więc mój apetyt nie był jakiś ogromny. Pod koniec ciąży byłam bardzo opuchnięta, więc mój organizm nagromadził dużo wody.
Po porodzie ubyło mi 6 kg- liczyłam na więcej. Dzisiaj na minusie jest 16 kg, zostało jeszcze 9 kg, a do mojej wymarzonej wagi 13 kg.. więc mam co robić. Co mnie już na prawdę załamuje? To, że ciągle chodzę w ubraniach ciążowych...to że nie mogę dalej wbić się w swoje jeansy i że kurtki się nie dopinają:(
Po 3 miesiącach zaczęłam
ĆWICZENIA- mogłam już po zakończeniu połogu ale lenistwo wzięło górę. Od sierpnia ćwiczę z popularną w ostatnim czasie p. Chodakowską, Mel B i Tiffany :)
Przyznaję się bez bicia- zrobiłam sobie miesiąc przerwy :/ Ostatnio dopadaja mnie jakieś depresyjne myśli, że chyba mam za mało samozaparcia i nie wrócę do swojej wagi.. ale ja im starsza tym chyba większą pesymistką jestem...
I coś z czym mam chyba największy problem ROZSTĘPY- jest ich mnóstwo ale co się dziwić, moja Mama je ma, mój brzuch był ogromny. Odkąd dowiedziałam się, że jestem w ciąży (tj. 6 tc) smarowałam się oliwką, a potem różnymi innymi specyfikami... efekt jest taki, że mam brzuch w paski, wygląda tak jakby mnie podrapało jakieś dzikie zwierzę.. nie wiem czy to z powodu czasu, czy przez to, że smaruje się bio oil'em na zmianę z contractubex ale powoli bledną.
WŁOSY- od ok. miesiąca wypadają mi garściami....
BIUST- w trakcie karmienia był ogromny, teraz kiedy już nie karmię, znacznie się zmniejszyły i lekko obwisły ale tym się akurat nie przejmuję.
SAMOPOCZUCIE- przez pierwsze 3 miesiące hormony chyba dalej we mnie buzowały, byłam zdenerwowana, przewrażliwiona, wiecznie zmęczona, teraz jest już coraz lepiej :)
Jak dla mnie... moja ciąża zniszczyła moje ciało- tak uważam. Zdania nie zmienię. Uważam, że niektóre kobiety mają to szczęście, że mało tyją w ciąży, szybko wracają do formy, nie mają rozstępów, udaje im się rodzić szybko i naturalnie... a inne tego szczęścia mają mniej... w moim przypadku o wiele niej. Ale świat nie jest i nigdy nie będzie sprawiedliwy.
Pozdrawiam :)